Komentarze i podziękowania

Witam, Panie Alieksndrze pragnę panu podziękować za pańską działalność, jaką pan prowadzi by nieć pomoc ludziom cierpiącym. Minęło już trzy tygodnie jak wróciłem do domu z miesięcznego pobytu w Akademii Medycyny Regeneracyjnej w Świebodzicach. Szczerze przyznaję, że uzyskałem znaczącą zmianę mojego zdrowia na lepsze i także odzyskałem dużo energii tak, że wystarcza mi jej ca cały dzień. Przez ostatnie lata cierpiałem na bole stop a szczególnie lewej piety od wewnętrznej strony, próbowałem wszystkiego by temu zaradzić, oczywiście bez skutku. Tak też było z odczuwaniem ucisku w prawym boku jak również ogólne samopoczucie z powodu tych różnych dolegliwości, bólu dolnego kręgosłupa, kolan, barków czy też karku, to wszystko sprawiało, że byłem ciągle napięty i przygnębiony.

Przyznaje, że obecnie czuje się świetnie i nie odczuwam wyżej wymienionych dolegliwości. Kontynuuje oblewanie się zimna woda i zażywam zioła, które kupiłem, gorzej jest z oczyszczaniem wątroby, ponieważ nie jestem w stanie wygospodarować potrzebnego czasu by to zrobić. Wiem, że muszę to robić, chociaż raz na dwa miesiące i tak na przełomie czerwca i lipca będzie u nas długi weekend wiec wtedy to musze to zrobić.

Mimo to, że nigdy nie byłem entuzjastą medycyny akademickiej i zawsze unikałem wszelkich medykamentów farmaceutycznych to stosowanie wszelkiego rodzaju tak zwanych metod naturalny nie uzyskiwałem skutecznych i długoterminowych zmian na lepsze. Sześć lat temu, gdy zacząłem odczuwać skutki niewydolności krążenia mięśnia sercowego tak, że w końcu byłem zmuszony poddać się zabiegowi udrażniania żył mięśnia sercowego. Podczas zabiegu wstawiono mi dwa stenty by utrzymać żyły otwarte i zapobiec ponownemu zawężaniu. Ale to, co zalecono mi po zabiegu było tragiczne, ponieważ byłem skazany na zażywanie leków na obniżanie cholesterolu, ciśnienia na rozrzedzanie krwi do końca życia. To wszystko sprawiło, że zacząłem się czuć dziesięciokrotnie gorzej niż przed zabiegiem. Wiedziałem musze zacząć szukać pomocy w naturze i po prześledzeniu ogromnej ilości materiału na Internecie prezentowanego przez lekarzy, którzy odeszli od farmaceutycznych metod zacząłem zasypywać pytaniami lekarza. Oczywiście nie otrzymywałem konkretnych odpowiedzi zdecydowałem się wiec na własną rękę zaprzestać przyjmowanie wszystkich leków oczywiście nie mówiąc nic lekarzowi i tak po upływie krótkiego czasu samopoczucie powoli zaczęło wracać do normy.

Życzę Panu szybkiego powrotu do zdrowia i sukcesu w rozwijaniu Pańskiej działalności. Z poważaniem, Julian

Autor: Julian

Dzień dobry koledzy również cierpiący na choroby! Mam na imię Marian, mieszkam w Dagestanie. Jestem chora na Stwardnienie Boczne Zanikowe od 5 lat. Zaczęło się wszystko od tego, że zaczęłam tracić czucie w prawej nodze, zaczęło się od palców. Mam teraz 55 lat. Chorować zaczęłam w wieku 50 lat. W ciągu 3,5 roku zrobiłam 5 rezonansów magnetycznych, w tym mózgu. Myśleliśmy, że mam coś z głową, robiliśmy różne badania komputerowe, robiliśmy różne zastrzyki, ale nie mogliśmy ustalić co się ze mną naprawdę dzieje. Mówiono również o przepuklinach kręgosłupa… We wrześniu 2013 roku zupełnie przypadkiem w wiejskim prywatnym spzitalu zdiagnozowano Stwardnienie Boczne Zanikowe . Gdy zrozumiałam jaki jest koniec w przypadku takiej choroby zaczęłam się bać. Nie boję się samego umierania, ale tego jak to się dzieje. I tak oto byłam przygotowana do umierania. Jedna sprawa to kiedy masz na coś nadzieję, a tutaj prosto w twarz mówią, że zostało ci 1-1,5 roku, i to wszystko mówią lekarze. Ale przez cały czas szukałam, wierzyłam, bo przecież tylko Bóg wie ile każdemu pozostało, a ja chciałam żyć, zobaczyć wnuki. Nikomu nie mówiłam jak ciężko jestem chora. O tym wiedziała tylko moja rodzina, która zawsze mnie wspierała.

W końcu w lutym 2014 roku znalazłam stronę internetową Akademii Medycyny Regeneracyjnej. Zebrałam się w ciągu dwóch miesięcy i wraz z towarzyszącą mi córką przyjechałyśmy tam. Na tamten moment już miałam bardzo osłabione ręce i nogi. Ciężko mi było mówić, ciężko złapać oddech. Po jednej kuracji zrobiło mi się bardzo dobrze. Powróciło normalne oddychanie, byłam w stanie sama się poruszać. Drugi raz przyjechałyśmy w październiku. Najbardziej nieprzyjemne jest to, że przebywając w domu po kuracjach organizm walczy z moją ciężką chorobą i następują pogorszenia stanu zdrowia. Bywało różnie: było i całkiem źle, i dobrze, ale po każdym pogorszeniu następuje okres polepszenia. Najważniejsze jest by się nie poddawać i wierzyć. Przecież Aliaksandr jest jedyną osobą, która rzeczywiście dała mi wiarę i nadzieję na to, że się wyleczę. Oczywiście teraz nie biegam, przemieszczam się czasem z czyjąś pomocą, czasem sama, ale żyję, jem, śpię, oddycham i wiem, że wszystko będzie dobrze.

Autor: Szabanowa Marian

Mam na imię Eleonora Sławińska – Gronet. Mieszkam w Głaszkach. Jestem bioenergoterapeutą. Pana Aliaksandra poznałam w Księżym Młynie. Tam odbywało się spotkanie wszystkich bioenergoterapeutów z całej Polski. Pan Aliaksandr miał tam swój wykład. Bardzo mnie to zainteresowało, dlatego chciałam bliżej zapoznać się z jego metodami regeneracji i jednocześnie odmładzania organizmu.

W moim życiu było dużo tragicznych wydarzeń. Moi bliscy krewni potrzebowali bioenergoterapeuty, gdy byli bardzo chorzy. Będąc pacjentem, rozmawiałam z różnymi bioenergoterapeutami. Widziałam ich efekty lecznicze, ale też dostrzegałam ich błędy. Póżniej, podczas nauki, sama zdałam sobie sprawę, że wykorzystanie tylko samej bioenergoterapii nie daje dużego efektu. Stwierdziłam, że potrzebuję większej wiedzy.

Dlatego wykład Aliaksandra mnie zainteresował. Wykorzystuje on nie tylko jedną metodę regeneracyjną, lecz kilka metod na raz. Metody te wywierają wpływ organizm w całości. Z tego powodu uważam, że ta metoda jest skuteczna. Chciałam bliżej zapoznać się z tą metodą. Napisałam maila i w odpowiedzi dostałam numer telefonu. Zrozumiałam, że to jest właśnie to szkolenie, w którym mogę wziąć udział. W ten właśnie sposób rozpoczęłam naukę. Jestem bardzo zadowolona.

W trakcie nauczania otrzymuję bardzo dużo wiedzy, która jest zupełnie nowa dla mnie, która poszerza moje horyzonty.

Metoda regeneracji oczu, wykorzystująca odpowiednie ćwiczenia, jest zupełnie naturalną metodą. Tu dowiedziałam się, że można ją udoskonalić wykorzystując krople ziołowe do oczu.

Jest to zupełnie innowacyjne w porównaniu z informacją znajdującą się w Internecie.

W trakcie nauki otrzymujemy również dużo informacji o innych metodach regeneracji organizmu, na przykład o metodzie regeneracji komórek, co jest po prostu fantastyczne. Dowiadujemy się też o nowych ziołach. Wcześniej wykorzystywałam zioła i interesowałam się tym tematem, jednak otrzymana tu informacja jest zupełnym odkryciem dla mnie. Dowiadujemy się, w jaki sposób robić maści i jak je wykorzystywać. Dobre jest również to, że widzimy efekty na swoim własnym organizmie. Mamy możliwość sprawdzenia działania tych maści. One bardzo dobrze leczą, po prostu regenerują skórę i działają przeciwzapalnie.

Autor: Eleonora Sławińska

Mam na imię Andrzej Pepczak. Mieszkam w Pajęcznie. Przyjechałem tutaj po rozmowie z Aliaksandrem na zjeździe bioenergoterapeutów, gdzie się poznaliśmy. Nie myślałem, że poznanie Aliaksandra będzie tak ważnym wydarzenie m w moim życiu. Na kursy trafiłem zupełnie przypadkiem. Interesuję się biolokacją u uważam się za jednego z najlepszych w tej dziedzinie. Mam nawet kilka wykładów na ten temat, które z zasady są kontrowersyjne. Bioenergoterapia powinna być połączona z biolokacją, ponieważ przed rozpoczęciem uzdrawiania trzeba przygotować pomieszczenie, otoczenie, w którym będzie znajdowała się osoba, którą będziemy uzdrawiać. Z tego powodu decyzja o wzięciu udziału w tych kursach nie była dla mnie łatwa. Uważam, że będę mógł udzielić większą pomoc jakiejkolwiek osobie, ponieważ po oczyszczeniu terytorium z negatywnej energii będę mógł pomóc w wyzdrowieniu tej osoby.

Kurs mi się podoba z kilku powodów. Nie jest on kursem szablonowym, jest bardzo praktyczny. Widzę, z jakim zawzięciem i wiarą te kursy są prowadzone przez organizatora. Uważam, że nikt inny nie posiada tyle odwagi, ile jej ma Aliaksandr, który przeprowadza kurs nauczania. W czym się to przejawia? W podejściu do osoby chorej. Byłem zdziwiony i zszokowany metodami regeneracji organizmu i uważam, że tak powinien postępować każdy bioenergoterapeuta. Osoba, którą uzdrawiamy, powinna być na pierwszym miejscu, a później dopiero cała reszta. Powinniśmy dać zdrowie tej osobie. Jest to najważniejsze. Właśnie temu się tutaj uczę. Uczę się praktyce, ale również i teorii, którą nie zawsze można znaleźć w języku polskim. Tutaj jest mnóstwo literatury dotyczącej tematyki leczniczej w języku rosyjskim, która jest bardziej zrozumiała i bardziej otwarta, niż my mamy. Wymagania stawiane przez Aliaksandra są niepodważalne. Wszyscy powinni być zdrowi w momencie ukończenia kursów.

Życzę, aby wszyscy mieli takiego nauczyciela. Dziękuję.

Autor: Andrzej Pepczak

Przywoziłam na leczenie swojego syna Nikitę (roczek i 9 miesięcy) chorego na mózgowe porażenie dziecięce.

Nasza terapia regeneracyjna w Akademii Medycyny Regeneracyjnej trwało 17 dni. Takiej terapii i takiego ciepłego podejścia nie spotkaliśmy jeszcze w żadnym innym miejscu. „Na zabiegi, jak w święto”.

Życzę Panu Aliaksandrowi i całemu zespołowi Akademii dobrobytu, bogactwa i dalszego rozwoju.

Autor: Olga

Całą rodziną Balenko (Andrzej, Oksana, Zlata) jesteśmy szczerze wdzięczni Panu Aliaksandru Haretskiemu oraz całemu zespołowi za profesjonalną, skuteczną i unikatową terapię, ciepłe i radosne spotkanie oraz komfortowe warunki pobytu.

Przyjechaliśmy do Akademii, aby uleczyć naszą córkę Zlatę (roczek i 8 miesięcy) chorą na wrodzoną miopatię układową z hyperfermentemią, a Pan Aliaksandr uleczył nie tylko naszą córkę, ale nas wszystkich. Dzięki autorskiej metodzie regeneracji organizmu czujemy się jak nowo narodzeni. Pokonaliśmy wszystkie nasze obawy i nałogi. Osiągnęliśmy świetne rezultaty. A co najważniejsze – nasze dziecko zaczęło się rozwijać samodzielnie, jak wszystkie zdrowe dzieci.

W najbliższej przyszłości bardzo chętnie przyjedziemy do salonu SPA.

Życzymy zdrowia, bogactwa, dobrobytu, siły i długowieczności!

Z poważaniem, rodzina Balenko.

Guriewsk, obwód Kaliningradzki.

Autor: Rodzina Balenko

Jestem młodą kobietą, ale już miałam problemy ze stawami. Jedna noga najpierw bolała, a w ciągu roku stała się bardziej cieńka (o około 1/3). Starałam się nie kuleć, jednak coraz trudniej było się poruszać. Choroba się rozwijała. Lekarze byli zdziwieni. Po kursie leczenia Pana Aliaksandra ból stawów nóg całkowicie zniknął, nogi wróciły do normalnego stanu (stały się jednakowe) i mogę teraz prowadzić zdrowy tryb życia, uprawiać sport a także nosić buty na obcasie.

Krople do oczu stosowałam zaledwie kilka dni, i nawet nie zauważyłam, kiedy przestałam zakładać okulary, bez których praca na komputerze w moim przypadku była niemożliwa. Wzrok się zregenerował w 100%. Pomimo tego, że lekarz twierdził, że moja dalekowzroczność jest genetyczna, okazało się, że można to łatwo naprawić.

Szanowny Panie Aliaksandrze!

Bardzo Panu dziękuję za to, że Pan prowadzi działalność charytatywną, za udzieloną pomoc, oraz za to, że przywrócił mnie Pan do normalnego życia.

Autor: Marina, Białoruś

Nazywam się Porchomienko Nadieżda Ewsejewna. Urodziłam się w 1955 roku, mam 56 lat. Mieszkam w mieście Mozyr. Pierwszy raz zachorowałam w 1975 roku. Po czym pojawił się reumatyzm i wszystkie schorzenia, wady serca. W roku 1974 byłam na badaniach w Mińsku, gdzie zaproponowano mi operację wady serca, mitralno-aortalnej wady serca. Po tym jak odmówiłam przejścia operacji lekarze mi powiedzieli, że długo żyć nie będę, maksymalnie półtora roku. Znajdowałam się dalej w domu w Mozyrze i przechodziłam leczenie stacjonarne. Były problemy. Zasadniczym problemem były problemy z sercem, mocne duszności. Nie mogłam chodzić, miałam obrzęki nóg. Bardzo źle się czułam. Wyznaczono mi konieczną operację, by dalej żyć na świecie, ale również odmówiłam.

Później rozpoczęłam leczenie, które przepisywał mi Aliaksandr Walentinowicz. Oczywiście, żeby przejść całe leczenie, trzeba mieć dużo cierpliwości, wytrzymałości i pokory, ponieważ nie są to łatwe zabiegi. Było to leczenie z wykorzystaniem metod medycyny regeneracyjnej, która zawiera bardzo dużo zabiegów. Całe leczenie odbywało się bez preparatów medycznych. Wcześniej przyjmowałam bardzo dużo tabletek, bardzo często było wzywane pogotowie ratunkowe. Do momentu rozpoczęcia leczenia nie funkcjonowała u mnie wątroba, żołądek, miałam częste obrzęki nóg. Także bardzo mocno bolała głowa, czyli było podwyższone ciśnienie, a czasem to ciśnienie nagle spadało.

Przed terapią miałam trzy wady serca: niedomykalność zastawki aortalnej, niedomykalność zastawki mitralnej i wada aorty. Wszystkie te wady były 3 i 4 stopnia. Mając te wady czułam się bardzo źle, nie mogłam chodzić, nie mogłam wchodzić po schodach, bardzo źle spałam, ogólnie czułam się bardzo źle.

Powiem kilka słów na temat odżywiania się. Jeśli zjadłam trochę więcej niż normalnie, odczuwałam bardzo duże duszności. Czyli choroba wpływała również na odżywianie. Trzeba było odżywiać się nie tak jak normalni ludzie 3 razy dziennie, a bardzo często, ale w małych ilościach. Jeśli jadłam więcej, to zawsze miałam duszności.

Od 2009 roku rozpoczęłam terapię regeneracyjną za pomocą metody Aliaksandra Haretskiego. Terapia odbywała się przez pół roku w ciągu dwóch tygodni raz na dwa miesiące. Po półrocznym leczeniu zrobiłam USG serca. Wcześniej miałam wady serca 3 i 4 stopnia. Po zrobieniu USG po półrocznej terapii moje wady serca polepszyły się, stały się 1 i 2 stopnia. Po półrocznym leczeniu czułam się bardzo dobrze. Miałam mniejsze duszności, można powiedzieć, że w ogóle prawie znikły. Zanikły obrzęki nóg, polepszył się stan wątroby i żołądka. Można powiedzieć, że poczułam się jak zdrowy człowiek.

Na dzień dzisiejszy czuje się bardzo dobrze, odżywiam się dobrze, jak normalni ludzie. Po naszej kuracji w ciągu roku byłam dwa razy bardzo przeziębiona. Leżałam w szpitalu, ale swoje serce odczuwałam już w zupełnie inny sposób. Te problemy z sercem, które miałam wcześniej, już nie były odczuwane i nie odczuwam ich teraz. Na dzień dzisiejszy nie mam duszności, bez problemu wchodzę na 3 piętro, przy tym nie odczuwam bólów serca. Myślę, że czuje się jak normalny człowiek. Ciśnienie teraz mam dobre, normalne ciśnienie, 135 na 75. Na dzień dzisiejszy przez półtora roku nie biorę już tabletek, tylko w sytuacjach wyjątkowo nerwowych.

Chciałabym jeszcze powiedzieć, że pracownicy medyczni nie akceptują tego typu leczenia. A ja, jako kobieta, która przeszła takie leczenie wierzę w to. I dzięki Bogu, że są tacy ludzie, którzy pomagają takim chorym ludziom jak my. Wiem, że nie tylko ja jestem chora, jest wielu takich chorych ludzi, którzy chorują na wady serca, nie mogą się ruszać, mają duszności. Jednak chciałabym zwrócić się do medycyny i wszystkich tych chorych ludzi, którzy chorują i chorowali tak jak ja, że trzeba wierzyć, trzeba leczyć się nie tylko u lekarzy, ale również u takich ludzi, jak Aliaksandr Walentinowicz, który ma siłę, cierpliwość, energię, żeby pomóc nam, chorym ludziom. Jestem mu za to bardzo wdzięczna.

Również chciałabym powiedzieć, że nie trzeba zamykać drzwi przed takimi ludźmi jak Aliaksandr Walentinowicz, a trzeba odwrotnie, otwierać drzwi i wierzyć w to. Uważam, że tacy ludzie mają dar od Boga, który jest przekazywany do nas, czyli ludzi chorych, abyśmy się wyleczyli. Takich ludzi jest bardzo mało. Chciałabym jeszcze powiedzieć, że bardzo dziękuję Aliaksandru Walentinowiczu za to, że mnie leczył, oddawał całą swoją siłę, całą energię. Nawet kiedy jak z kimś rozmawiam, to pytają w pierwszej kolejności ile za to płaciłam. Ale dzięki takiemu człowiekowi nie zapłaciłam ani jednego rubla. On mnie przyjmował po ludzku i leczył „od serca” z dobrym zamiarem. Ludzie leczący od serca z dobrym zamiarem, są to ludzie, którzy mają dar od Boga, którzy rzeczywiście pomagają takim ludziom, jak ja. Takich ludzi u nas źle odbierają, zamykają drzwi przed nimi, a przecież nie wolno tego robić, racja? Jeżeli by było więcej takich ludzi, i lekarze łączyli praktykę medyczną z metodami medycyny naturalnej praktykowanej przez takich ludzi jak Aliaksandr Walentinowicz, to uważam, że chorym ludziom było by zdecydowanie lepiej, dzięki takim ludziom.

Choroby, które mam medycyna uważa za nieuleczalne. Jednak mogłabym powiedzieć odwrotnie, że trzeba wierzyć, trzeba znajdywać takich ludzi jak Aliaksandr Walentinowicz i wierzyć we wszystko. Nie siedzieć, nie czekać, aż wszystko zgaśnie, tylko trzeba się starać, leczyć się, czyli mieć chęć żyć. Jeśli człowiek będzie chciał żyć, to będzie dążyć do wszystkiego. Trzeba bardzo dużo nad sobą pracować, czyli powinno być dążenie do życia. Jeśli człowiek chce żyć, to wszystko przezwycięży.

Uważam, że w moim przypadku można by było osiągnąć większych rezultatów, jak bym miała lepsze warunki mieszkalne, jak bym wykonywała wszystkie ćwiczenia o których mi mówiono i radzono. Ale będę szczera, nie wszystko mi wychodziło. Nie chodzi o to, że nie chciałam. Oczywiście zdrowie jest dla mnie bardzo ważne. Po prostu czasami nie było warunków do wykonywania wszystkiego tego, co mówił Aliaksandr Walentinowicz.

Powiem także, że leczenie samo w sobie nie jest trudne. Trzeba umieć nad sobą pracować. I absolutnie nie wolno się lenić. Jak mówi Aliaksandr Walentinowicz “Lenistwo rzeczywiście nigdy nie da się wyleczyć, to najbardziej straszna choroba, reszta jest uleczalna”.

Do pełnego wyzdrowienia potrzebna jest wiara w Boga. Jeśli człowiek będzie wierzyć, to wszystko będzie z Bożej woli. Żeby wyzdrowieć, trzeba obowiązkowo czytać modlitwy wieczorne i poranne, czyli prosić Boga o zdrowie. Oczywiście Bóg tak po prostu nie da zdrowia, dlatego trzeba pracować, pracować i pracować. Do tego trzeba mieć cierpliwość i pokorę. Jest to bardzo trudne, ale trzeba w to wszystko wierzyć, a głównie w Boga.

Jestem bardzo zaskoczona zdolnościami Aliaksandra Walentinowicza. Przed tym jak iść na USG on, jako pierwszy mówi jaki będzie u mnie dziś stopień wady serca, np. pierwsza, druga. On przepowiada swoimi rękami równie dobrze jak USG. Jeśli np. dziś mam zaplanowane USG, on mnie sprawdził i powiedział, że dziś u ciebie jest pierwszy lub drugi stopień wady serca, rękami. Poszliśmy na USG i tam nam to samo powiedzieli. Ten człowiek ma tak dużo zdolności. Powinniśmy być dumni, że na Białorusi jest taka osoba, jak Pan Aliaksandr.

Uważam, że na dzień dzisiejszy, można uleczyć wszystkie choroby za pomocą metod naturalnych. Uważam, że do pełnego wyzdrowienia człowieka, obowiązkowo są potrzebne ręce osoby uzdrawiającej. Jestem bardzo wdzięczna Panu Aliaksandrowi Haretskiemu za to, że tyle czasu mi poświęcił, miał dużo pracy ze mną, za jego dobroć, za jego dobry stosunek do takich chorych ludzi jak ja. Rozumiem, że on bardzo dużo traci czasu na mnie. Jednak wiem, że Bóg go też nie zostawi, jeszcze bardziej go wzmocni i da mu więcej energii, by mógł więcej pomagać takim ludziom, jak ja.

Autor: Porchomienko Nadieżda Ewsejewna

Pragnę przekazać najszczersze i najcieplejsze podziękowania dla Pana Aleksandra Haretskiego. Jest to wspaniały, wrażliwy, dobry człowiek i uzdrowiciel, który pomaga stać się i być zdrowym. Kilka słów o sobie: Piętnaście lat temu zdiagnozowano u mnie chorobę krwi, jaką jest niedokrwistość aplastyczna z PNH (Napadowa nocna hemoglobinuria lub zespół Marchiafavy-Micheliego). Przez praktycznie pół roku znajdowałam się w różnych klinikach w Moskwie, póki nie postawiono mi taką diagnozę. Przeprowadzano długie badania, a następnie próbowano mnie leczyć, jednak wszystko było bez skutku. Jedyny sposób, w jaki lekarze byli w stanie mi pomóc, to comiesięczne transfuzje krwi (przelewanie przemytych erytrocytów). Jednak za każdym razem hemoglobina spadała do poziomu 40 jednostek. W ciągu tych lat wiele razy miałam stan krytyczny, różne powikłania, zakrzepicę żył głębokich oraz ogromny guz, który mi wycięto półtorej roku temu… Dostałam I grupę niepełnosprawności, jednak w dalszym ciągu miałam nadzieję, że przeżyję… Przez ten cały czas szukałam pomocy, czytałam dużo różnych książek, próbowałam różne metody leczenia, byłam w Chinach i Indiach – jednym słowem szukałam wszędzie pomocy…

O Panu Aleksandrze dowiedziałam się pół roku temu, można powiedzieć, że przypadkiem, gdy szukałam w Internecie informacji o polaryzacji człowieka. W tamtym momencie byłam pewna, że to pomoże mi się wyleczyć, jednak nie wiedziałam jeszcze w jaki sposób. Po przeczytaniu o Panu Aleksandrze, intuicyjnie od razu uwierzyłam mu oraz uwierzyłam w jego metodę leczenia. I się nie pomyliłam!! Teraz, po przejściu pierwszej terapii regeneracyjnej, mogę z pewnością i wdzięcznością powiedzieć, że metoda działa i mam już świetne rezultaty. Na chwilę obecną zmniejszył mi się obrzęk nogi, którą miałam chorą na zakrzepicę żył, poprawił mi się wzrok, wzrósł poziom hemoglobiny i jest on stabilny. Ogólne samopoczucie jest o wiele lepsze, pojawiła się energia życiowa. Żyję, mój organizm pracuje i jestem aktywna!!

Druga terapia regeneracyjna jest jeszcze przede mną i mam nadzieję, że będzie ona już etapem końcowym.

Bardzo dziękuję, Panie Aleksandrze za to, że Pan jest na świecie!!!

Autor: Swetlana

Odpoczywaliśmy i przechodziliśmy terapię regeneracyjną w Akademii z dnia 25.12.2011r. aż do dnia dzisiejszego włącznie.

Bardzo nam się spodobała metoda autorska Pana Aleksandra Haretskiego, która jednocześnie jest prosta w zrozumieniu, dobrze i logicznie ułożona oraz ma poważną naukową podstawę.

Ciepłe powitanie i przyjemna atmosfera. Czuliśmy się jak w domu! A świętowanie Sylwestra w górach zapamiętamy do końca życia! To było feeryczne!

Bardzo miło spędziliśmy czas, przechodziliśmy kurację regeneracyjną i zadowoleni jedziemy do domu.

Będzie nam was brakować! Do zobaczenia!

P.S. Bardzo polecamy wszystkim, kto chce poważnie poprawić swój stan zdrowia oraz najzwyklej spędzić miło czas.

Autor: Rodzina Tabakajew

13.01.2012 r. Pobyt od dnia 25 .12.2011r. do 13.01.2012r. włącznie.

Jechaliśmy do… nikąd, a przyjechaliśmy do „małego raju na ziemi”, gdzie robią wszystko, aby człowiek był zdrowy. Bardzo jesteśmy wdzięczni za ciepłe powitanie i miłą atmosferę, za ogromną chęć faktycznie pomóc, wyleczyć i nastawić na zdrowy tryb życia. Bardzo starannie przemyślane oraz skuteczne już od pierwszego dnia terapii.

Wszystkim, którzy dążą do poprawy swojego zdrowia, polecam przejście terapii regeneracyjnej w Akademii Medycyny Regeneracyjnej.

P.S. Karlowe Wary przy tym – to nic!

Autor: Tatiana Szapowalowa

Rodzina Sachonczik-Krajko z Mińska dziękuje bardzo Akademii Medycyny Regeneracyjnej, w szczególności Panu Aleksandrowi Haretskiemu, za terapię regeneracyjną. Dziękujemy za ciepłe powitanie i przyjazną atmosferę. Nasze zdrowie w Pańskiej głowie i „Pańskich rękach”. Dziękujemy za Pańską wiedzę (masaże itd.)….. Pan i Pańska rodzina zawsze jesteście przez nas mile widziani.

Autor: Swetlana, Dmitrij

Szanowny Panie Aleksandrze!

Dziękuję bardzo Panu oraz specjalistom Akademii za to, że Pan za pomocą swoich zdolności uzdrowicielskich, wiedzy, działań, naukowo uzasadnionej i bardzo dokładnie przemyślanej metody wyprowadza ludzi z krytycznych stanów zdrowotnych i wprowadza do zdrowego i radosnego życia.

Na własne oczy widziałam, jak jednego z obywateli Polski dosłownie „przynieśli” (nie mógł on chodzić) do gabinetu Pana Aleksandra. Mija 10 dni i człowiek sam przyjeżdża samochodem. Czyż nie jest to cud?! A wszystko dlatego, że wykorzystuje się cały system metod i łączy się go w całość.

Są to: ziołolecznictwo, zabiegi bioenergoterapeutyczne, terapia manualna, i, co najważniejsze, wpływ biopola na pacjentów bez stosowania żadnych preparatów leczniczych. Dziękujemy Panu bardzo za Pańskie „złote ręce”.

Pańska działalność i terapia odsłoniły przede mną nowy, jeszcze bardziej wysoki stopień w rozwoju i dążeniu do zdrowia oraz miłości do samego siebie. Pan jest przykładem miłości Boga na tej ziemi.

Z całego serca życzę Panu oraz Pańskiemu wspaniałemu, miłemu i sumiennemu kolektywowi coraz większych sukcesów we wspinaniu się po tej złotej nici łączącej was Bogiem.

Dziękuję bardzo za świetne warunki zakwaterowania, zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Dziękuję również za książkę pt. „Praktyczne kompendium odmładzania i całkowitego uzdrawiania z chorób i raka”. Z niecierpliwością czekamy na kolejne publikacje.

Szczególnie chciałabym podziękować Pani Irinie oraz dzieciom Andrzejowi, Anastazji i Aleksandrowi za ciepło, życzliwość i zainteresowanie.

Życzę, aby Pańskie dusze, pełne miłości, dobroci i mądrości, zawsze zachęcały do nowych działań, prowadziły wszystkie wydarzenia w życiu, kierowały każdym słowem i czynem.

Do zobaczenia!

Autor: Rakuts Olga

Wyrażam ogromną wdzięczność Aleksandrowi Haretskiemu, który podzielił się doświadczeniami Akademii Medycyny Regeneracyjnej. Jestem wykwalifikowaną bioenergoterapeutką postanowiłam podnieść zakres wiadomości w dziedzinie medycyny naturalnej. Czego się nauczyłam w ciągu 5 miesięcy – przeszło moje oczekiwania. Zdobyłam fantastyczną, wprost niewiarygodną wiedzę! Wiedziałam, że w toku nauki będziemy się również uzdrawiać. Po czterech sesjach odzyskałam dawny wzrok i mogłam zrezygnować z okularów o mocy +2. Trudno w to uwierzyć! Kiedy wszyscy stwierdzili, że nie można mnie uleczyć bez leków i operacji, Aleksander Haretski, stosując swoje metody, dokonał wyleczenia w ciągu czterech dni. Leczyłam się sama u znanych bioenergoterapeutów i lekarzy, co nie dawało rezultatów. Za pomocą metody Aleksandra Haretskiego pozbyłam się wszystkich problemów ze zdrowiem.

Jego profesjonalizm budził u pacjenta zaufanie, który czuje się bezpiecznie. Wrażliwość Haretskiego, połączona z rzetelnością posiadanej wiedzy korzystnie wpływała na samopoczucie leczonego człowieka. Bardzo istotne było także indywiualne podejście do każdego chorego, które nie miało nic wspólnego z “taśmowym” leczeniem szpitalnym. Dla niego każdy pacjent, to nie tylko jednostka chorobowa, ale przede wszystkim człowiek ze swoimi problemami, bardziej lub mniej skomplikowanym stanem psychicznym. Stosowane przez Haretskiego niekonwencjonalne metody leczenia pozwalają eliminować tradycyjne leki, tak często mające działania uboczne.

Aleksander Haretski w Polsce mieszka od niedawna. Jego wiedzy nie można zawrzeć w jednym tomie książki. Posiadane przez niego wiadomości mogą budzić zazdrość profesorów akademickich. Jego metody leczenia wykorzystywane są już w kilku krajach. Jest autorem metody niechirurgicznego leczenia chorób serca, raka, kręgosłupa oraz przywrócenia pracy systemu nerwowego, funkcji ruchomych organizmu, wzroku i wielu innych chorób, powszechnie uznanych za nieuleczalne. Dużo czasu poświęca różnorodnej działalności biznesowej, kosztem leczenia chorych. Ze względu na wielki zasób jego wiedzy i bogate doświadczenie przestępstwem byłoby ich nie wykorzystać w leczeniu chorych. Dlatego powołał do życia Akademię Medycyny Regeneracyjnej i buduje pierwszą w Polsce klinikę leczenia chorób nieuleczalnych.

Po naukę do niego przyjeżdżają z całej Polski. 90% uczących się już posiada dyplomy bioenergoterapeutów i fizjoterapeutów. Wcześniej leczyłam się u najlepszych bioenergoterapeutów. Nie obrażając nikogo, wiadomości, które zdobyłam u Aleksandra Haretskiego są niewspółmierne do poprzednich. Obejmują one wszystkie kierunki i metody regeneracji organizmu z każdej choroby.

Chorują wszyscy: lekarze, uzdrowiciele, ministrowie, prezydenci. Jak bardzo mądry człowiek by nie był, jaką opiekę by nie miał, i tak każdy ma problemy ze zdrowiem. Długo obserwowałam pracę Aleksandra Haretskiego z pacjentami i zrozumiałam, że dla niego rzeczywiście nie istnieją choroby nieuleczalne. To, co robi nawet nie można nazwać leczeniem. On stosuje znane i opracowane przez niego samego metody, proste zabiegi i zmusza organizm do regeneracji dowolnego uszkodzenia. Całkowicie uzdrawia cały organizm. Jestem pod wrażeniem tego, jak dokładnie i bezbłędnie stawia diagnozę i przypisuje zabiegi oraz jak rozumie, co dokładnie jest potrzebne każdemu narządowi, każdej komórce ciała. Można odnieść takie wrażenie, że komunikuje się z pacjentem nie tylko w sposób zwykły, ale też telepatycznie porozumiewa się z organizmem pacjenta i w jakiś niezrozumiały sposób ustala minimalny, ale wystarczający zestaw zabiegów potrzebnych do regeneracji zdrowia pacjenta. Wszyscy podobni do mnie ludzie, którzy są niecierpliwi i mają choroby przewlekłe przez około 20 lat chcą wyzdrowieć w ciągu 5 minut. Dopiero dzięki Aleksandrowi Haretskiemu zrozumiałam, w jaki sposób następuje rzeczywiste uzdrowienie i jak powinien wyglądać tryb życia, by być zdrową osobą. Niezbędna jest znajomość naturalnych i tradycyjnych metod oddziaływania na organizm, a także trzeba nauczyć się poświęcać czas swojemu zdrowiu.

Autor: Wioleta

2 Comments
  1. Trzydniowy pobyt w A.M.R.uwazam za bardzo trafny jako poczatek do poprawy kondycji i wzmocnienia mojego ciala i ducha,ktory przdluze w domowych warunkach.Wracajac samochodem do domu /ponad 1OOOkm/czulem nieco inaczej obolale i zmeczone cialo po profesonalnych masazach i zabiegach.Przypominalo mi jazde z conamniej kilku lat wstecz,umysl i koncentracja byla swiezsza i cala jazde czulem sie pewniejszy.Byl to okres krotki ale intensywny i wartosciowy,spedzony w dobrych warunkach.Dobry Lux pokoj dobrze wyposazony do przeprowadzania zabiegow jak i mysle dobranych dobrz ziol i.t.d., mila atmosfera pracownikow i kierownictwa.W przypadku pomocy czy rady wiem gdzie sie zwrocic.Dziekuje,pozdrawiam i do uslysznia;

  2. Dziękujemy Panu Aleksandrowi Haretskiemu i wszystkim pracownikom akademi regeneracyjnej w świebodzcach
    za wspaniałe wsparcie w czasie pobytu w ich akademi. Wszyscy byli bardzo mili
    i zawsze pomocni czuliśmy się jak członkowie jednej wielkiej rodziny.
    Mile wspominamy codzienne sauny, beczkę z zimną wodą herbatki ziołowe, borowinę z solą, masaże chociaż niektóre niebyły całkiem bezbolesne ale czego nierobi się dla zdrowia.Nauczyliśmy się bardzo dużo rzeczy a przede wszystkim że trzeba wziąść zdrowie w swoje ręce.
    Polecamy bardzo tą akademię i
    napewno kiedyś jeszcze się tam wybierzemy na regenerację.
    Do zobaczenia

    Pozdrawiamy Pana Alexandra i wszyskich pracowników akademi.
    Margarete, Alice i Benedykt

Jeśli nie znalazłeś odpowiedzi na swoje pytania napisz do nas wiadomość poniżej w komentarzach, odpowiemy jak najszybciej albo zostaw swój komentarz lub podziękowanie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *